Pomiędzy Helem i Jastarnią występuje podobny konflikt jak pomiędzy Gdańskiem i Gdynią, choć oczywiście na dużo mniejszą skalę. Jakie jest źródło tego konfliktu nikt nie pamięta, mimo to nadal mieszkańcy tych miejscowości toczą spory. W miasteczkach nie ma ligowych klubów piłkarskich, więc na szczęście nie dochodzi do rękoczynów, sprzeczki mieszczą się przeważnie w sferze żartu. Helanie spierają się z Jastarnianami o to, w której miejscowości jest ciekawsza architektura, albo bardziej wartościowe nieruchomości, gdzie znajdują się cenniejsze obiekty przyrodnicze lub militarne, w której szkole uczą się zdolniejsze dzieci.
Pamiętam jednak czasy, gdy zamieszkująca oba kurorty młodzież regularnie dawała sobie po buziach. Krewcy chłopcy wsiadali do pociągów i jechali szukać okazji do eskalacji konfliktu. Nie mięli pojęcia o co się biją, jak to przeważnie wśród chuliganów, ale lubili to na tyle, żeby ryzykować utratę kilku zębów. Dziś już nic takiego się nie dzieje, dzieciaki z obu miast normalnie ze sobą rozmawiają.